Translate

piątek, 10 stycznia 2014

Witam w nowym roku!

Jak można przeczytać w poprzednim poście, już 28. stycznia byłam w Szeged. Właściwie to miał być weekend, który miał być przeznaczony na odespanie, ale nie bardzo wyszło. :P W niedzielę wieczorem, kiedy coś tam robiłam na kompie, usłyszałam dzwonek do drzwi. Pierwsza myśl - sąsiadka! Aczkolwiek było za wcześnie (ledwie po 20., a i cicho byłam), toteż schodzę na dół i... Hahahahahahaha! Kornik szuka schronienia. Oczywiście, nie sama.:) Miała troszkę peszka, bo jej współlokatorki zamknęły drzwi na wszystkie możliwe zamki, a ona nie miała klucza do jednego z nich... No i miałam gości. :D
Czesław, Kicaj, Tyrol, Ruda i Kornik :D
Ekipa bardzo zacna, aż żałowałam, że nie zabawili u mnie na dłużej, ale to nie znaczy, że się później nie widzieliśmy. W poniedziałek wyszliśmy razem na miasto, aby je trochę pozwiedzać. Musiałam ich, niestety, na jakiś czas opuścić, bo najpierw poszłam sobie na meeting, a potem wbiła do mnie koleżanka z Polski, Agnieszka. :)
Tak jak się chwaliłam, tak zrobiłam. Sylwester spędziłam w Budapeszcie. 
Najpierw około 19. dotarłyśmy Agnieszką na Nyugati. Agnieszka Ś., to koleżanka która mnie odwiedziła, bo Agnieszka K., z którą studiuję postanowiła spędzić Sylwestra na Pomorzu. :)
Wracając do Budapesztu, było tam mnóstwo ludzi, a samo miasto wieczorem wygląda naprawdę ciekawie. Miałyśmy się spotkać z Kornikiem i jej ekipą pierwotnie o 19. (gdyż mieli wyruszyć samochodem po 17. z Szegedu), następnie o 21., ale ciągle były jakieś "przygody". Finalnie, ja z Agnieszką dotarłyśmy na Wzgórze Gellerta (gdzie mieliśmy witać północ) wcześniej o pół godziny i wypiałyśmy tych lamiszcze. :D 
Wszędzie słychać polski język, bo znaleźliśmy się w tak zwanym "polskim sektorze", gdzie zebrały się 4 niezależne polskie grupki. Złożyliśmy sobie życzenia, pstryknęliśmy jakieś fotki i każdy poszedł w swoim kierunku.
My poszliśmy w stronę zielonego Mostu Wolności (Szabadság híd), jeszcze chwilę debatowaliśmy i Korniki wyruszyły do Szegedu (czekało na nich Dankó i inne specjały), a my z Agnieszką na miasto.
Dankó, samo złoto! Przeliczcie sobie cenę tego smakołyka, a wszystko stanie się jasne. :D
Dzielnie dotrwałyśmy do pierwszego pociągu i tak byłyśmy w Szeged. Miałyśmy zaproszenie do Kornika, ale przyszłyśmy dopiero pod wieczór, bo byłyśmy zziębnięte i zmęczone. Aczkolwiek spotkanie było udane i obfitowało w wiele życiowych dyskusji, hehe. :D

Kornik właśnie mi podesłała klip, który popełnił, m.i. Kicaj. Co prawda zazwyczaj nie słucham hip-hopu, ale to brzmi ok. :) Paczcie: https://www.youtube.com/watch?v=YkuRmmgMEao

2 komentarze:

  1. Hahahah umieram ze śmiechu! :D Już się nawet "własnej" notki doczekałam na blożku - najjjs! :D
    No i wiesz... dozgonny dług wdzięczności za schronienie ;)
    Kornik

    OdpowiedzUsuń
  2. No problem, Kornik. :D Zapraszam znów! :D

    OdpowiedzUsuń