Translate

wtorek, 15 października 2013

Arad (Rumunia)

Rumunia, która jest w UE, a nie jest w Schengen, powitała nas ponad godzinnym postojem na granicy i dość wnikliwą kontrolą dokumentów. Następnie pojechaliśmy prosto do miasta Arad (zachodnia część Rumunii, region przygraniczny). Arad położony jest nad rzeką Maruszą (węg. Moros, rum. Mureș), która wpływa do Cisy w pobliżu Segedynu.
Pierwszym miejscem, które zobaczyliśmy, był pomnik ofiar powstania węgierskiego w 1848-1849, zwłaszcza jego trzynastu generałów, których Cesarz Austrii ukarał śmiercią 6. października 1849 r. Pod pomnikiem było sporo kwiatów, gdyż rocznica tego wydarzenia była zaledwie tydzień wcześniej.
Na pewno drażniące dla Węgrów jest to, że władze miasta wybudowały w sąsiedztwie pomnika boisko lokalnej drużyny sportowej. Zresztą, mniejszość węgierska (która przez długi czas była tu większością) chyba średnio podpasowała Rumunom.
Następnie podjechaliśmy do centrum miasta, gdzie najpierw zobaczyliśmy budynek miejscowej filharmonii i muzeum. Architektura w mieście jest bardzo naznaczona wpływem zachodnim (szczególnie z czasów austriackich), budynki są naprawdę przepiękne, ale koszmarnie zaniedbane.

Dalej podeszliśmy do centrum, na Aleję Rewolucji, gdzie zobaczyliśmy XIX w. ratusz. Naprawdę robi wrażenie, w środku nawet jest odremontowany, bo wbiłam tam na chwilę.:P Posłuchaliśmy historii miasta, nierozerwalnie związanej z narodem węgierskim, najwięcej opowiedziano nam o powstaniach, szczególnie tym z 1848-49.
Następnie odbiliśmy trochę na północ, gdzie zobaczyliśmy kościół protestancki, z początku XX w., który neogotycką architekturą i niektórymi motywami nawiązuje do stylu, w którym wybudowana jest katedra w Segedynie.
Fota, niestety, z Wikipedii, bo nie mam swojej.:<
Kolejno poszliśmy w kierunku południowym, na przystanek w maku. :P Nikt nie miał ichniejszej kasy (płacą lejami), a co ciekawe, lej i złotówka wymieniają się niemal w stosunku 1:1. Miły przelicznik, zwłaszcza jak ciągle się płaci setkami i tysiącami forintów, który to 1 forint wart jest ok. 0,007 PLN. :D

Kolejnym punktem naszej wycieczki była katolicka katedra p.w. św. Antoniego z Padwy, która również pochodzi z początków XX w., trochę by się jej remont przydał, ale mimo to wygląda bardzo dobrze.
Na przeciwko katedry budynek teatru z 1817 r.
Przeszliśmy znów wycieczką przez miasto i dotarliśmy do kolejnego miejsca, w którym upamiętniono ofiary powstania przeciw Habsburgom. Tak się składa, że ludność Rumuńska wtedy poparła Cesarza, a na jednym placu stoją na przeciwko siebie dwa pomniki. Jeden upamiętnia poległych w walkach Węgrów, drugi, Rumunów. Pomnik węgierski stał tam już wcześniej, a władze Rumunii postawiły swój pomnik później. Oddzielone są one fontanną.
To był właściwie cel naszego przybycia tutaj. Koleś zdecydowanie nie jest monarchistą, a tym bardziej habsburgistą. Nikt mu nie każe. :P Aczkolwiek, czego spodziewać się po marskistach?

Kilka spostrzeżeń z miasta: chwilami (tylko chwilami) przypominało Wrocław. Sorry, ale te odrapane kamienice i syf na ulicach skojarzył mi się z niektórymi wrocławskimi dzielniami. Oczywiście, w Polsce nie jest tak źle jak w Rumunii, aczkolwiek, np. do Węgier nam jednak ciągle brakuje.
Tak jak już wspomniałam, w Aradzie na ulicach był albo syf, albo koszmarny syf, odrapane kamienice i te trochę odremontowane, mnóstwo budynków przedwojennych, na obrzeżach blokowiska... Macie jeszcze trochę fotek:
 
 
Co do mniejszości/większości narodowych w Aradzie, to w 1860 roku niemal 90% mieszkańców miasta stanowili Węgrzy, ok. 8% ludność niemiecka, a reszta to... cała reszta (Rumuni, Serbowie, Romowie, Czesi, etc.).. Natomiast dzisiaj w samym mieście Węgrów pozostało ok. 13%, Niemców jakieś 1,5%, Romów ponad 2% + reszta. 
A tak wyglądała dokładna trasa z naszych drugich terenówek:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz