Translate

piątek, 28 lutego 2014

Cóż tam w polityce?

"Cóż tam, panie, w polityce? Węgrzy trzymają się mocno?" - parafrazując dramat "Wesele" Wyspiańskiego, zapytać można, co właściwie dzieje się w węgierskiej polityce. W końcu, po to tam pojechałam. :P Właściwie można by napisać cały esej na ten temat, aczkolwiek ja się streszczę.
Dzieje się! Co widać w filmiku. Dosłowny odlot flagi UE z budynku Parlamentu Węgierskiego za sprawą posłów Jobbiku. :D Flaga UE wpadła wprost do kontenera na śmieci, hehe. 

Prezydentem Węgier jest János Áder. Premierem kraju, ceniony w Polsce (przez niektóre ugrupowania, znienawidzony przez uniokratów i część samych Węgrów) jest Viktor Orbán. Obydwaj należą do tej samej partii (Fidesz).
W węgierskim parlamencie jest 386 gorrrących stołeczków:
1. 262 miejsca - FIDESZ (Fidesz – Magyar Polgári Szövetség)
 aktualnie ma większość w parlamencie (52.73%), więc może sobie bez problemu rządzić, co zresztą robi,
2. 59 miejsc - na drugiej lokacie są moi "ukochani" czerwoni socjaliści z Magyar Szocialista Párt, w skrócie MSZP (19.30% głosów),
3. 47 miejsc - jeszcze załapał się Jobbik (Jobbik Magyarországért Mozgalom czyli Ruch na rzecz lepszych Węgier, nie mylić z żadnym Ruchem Poparcia Popaprańców w Polsce!),
4. 13 miejsc - zajęli je jacyś zieloni z ugrupowania Polityka może być inna (Lehet Más a Politika).

O ile moi znajomi o tych trzech partiach coś wspominali, to o tej ostatniej dowiedziałam się z internetu. Takie życie. :P Ekipka z biura ESN jakoś nieszczególnie chciała ze mną dyskutować o ichniejszym życiu politycznym, a na zajęciach też nie bardzo poruszano tę kwestię (poza tymi terenówkami z neomarksistą, gdzie właśnie ten doktorant opowiadał, jakie Fidesz i Jobbik to zło, tylko Mszp, chociaż sam uważał Romów za mniejszość problematyczną). Jeden z moich znajomych, trochę mi właśnie ponarzekał na Fidesz (o tym później), powiedział mi też, że on tak właściwie popiera Jobbik, ale miałam wrażenie, że się tego wstydzi (w końcu w programie tej partii są elementy nacjonalistyczne). 

Miałam też okazję spotkać kilka grupek Jobbikowców na marszu 23. października w Budapeszcie (23. października jest ich narodowym świętem związanym z rewolucją w roku 1956). Bardzo mili ludzie. :D Myślałam, że partia ta ma głównie poparcie wśród młodzieży, ale spotkałam nie tylko młodzież z transparentami tego ugrupowania, ale również panów po sześćdziesiątce. Nawet miałam okazję porozmawiać sobie z nimi, ale, niestety, za dużo sobie z nimi nie pogadałam. Zwłaszcza z tymi starszymi. Po angielsku to oni nie mówili, a po polsku tym bardziej. Chociaż jak już przemówiłam do nich moją wyuczoną formułką "nem magyar vagyok, lengyel vagyok", to niektórzy z nich nawet odpowiedzieli mi po polsku "Polak, Węgier dwa bratanki" i dalej coś zagadywali. :D
Granice państwa, oczywiście, sprzed 1920 r.
A dlaczego ten Fidesz taki zły? Bo UE się nie kłania? Może. Przyznaje się do chrześcijańskich wartości? Pewnie tak. Bo przedterminowo spłacił zobowiązania względem Międzynarodowego Funduszu Walutowego? Prawdopodobnie. 
Najbardziej chyba dostaje się Węgrom po kieszeni przez stosunkowo wysoki podatek VAT. My płakusiamy, że w Polsce jest 23% (bo to nie jest mało!), tam jest ... 27%. Jak otrzymałam pierwszy paragon, to aż się wystraszyłam.
Drugą dziwną rzeczą jest to, że papierosów nie kupi się w żadnym dyskoncie, monopolowym czy w kiosku. Od tego są specjalne sklepy narodowe (Nemzeti Dohanybolt). Z tego, co się orientuję, to papierosy też są obłożone wysoką akcyzą i wcale nie są tańsze niż w Polsce. Są droższe. W tych sklepach można było kupić nie tylko papierosy, jak wychodziło się "na chwilę" z klubiszcza, zakupowaliśmy po browarku, wypijaliśmy i jazda do klubu! :D
To nie jest tak, że Węgrzy nie doceniają obniżek cen gazu, światła, wody, kanalizacji, czy nawet usług kominiarskich (zostały obniżone przez rząd w dwóch etapach o 20 %), czy zamierzeń rozbudowy elektrowni atomowej nad Dunajem (tam nie ma atomofobii takiej jak w Polsce) i w wyborach 6. kwietnia pewnie znów większość odda swój głos na Fidesz. Narzekają jak w część Polaków na Tuska, a potem i tak wybierali u nas PO. Tylko porównanie Fideszu do PO to potwarz dla tej pierwszej partii. 

2 komentarze:

  1. Ciekawe wpisy, wygląda, że Erasmus fajnie przeżyty;-)
    Pozdrawia serdecznie kolega- absolwent, Marcin G.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, cześć Marcinie! :D
    Erazmusik nie zmarnotrawiony, nie martw się. O ile geologicznie Węgry nie są może tak imponujące jak, np. Islandia, aczkolwiek było tu mnóstwo innych, równie interesujących rzeczy. :)
    Pozdrawiam,
    RenC

    OdpowiedzUsuń