Jak już wspomniałam, wycieczka w Serbii nie skończyła się tylko w Suboticy. Pojechaliśmy do Nowego Sadu, aby w zamyśle spędzić tam wieczór, noc i poranek, a następnie pojechać do Belgradu. Los chciał jednak inaczej i w końcu do Belgradu nie trafiliśmy. :P Aczkolwiek chyba nikt z tego powodu nie płakał, bo i w samym Nowym Sadzie było co oglądać. :)
Przede wszystkim rzeka Dunaj, wzgórza otaczające miasto - to jest to! |
Po wyjściu z autobusu, na dworcu, spotkałam takie oto cudo:
Następnie przyszła po nas Marta (w tym miejscu chciałam Ci, Marto, podziękować za zaproszenie i za naprawdę świetny weekend w Nowym Sadzie:)) i ruszyliśmy w miasto. Po zrzuceniu bagaży, kawusia przy neogotyckiej Katedrali, która dominuje przy głównym placu w mieście.
Katedrala - zdjęcie robione prolkofonem w nocy, a dla porównania zdjęcie w ciągu dnia zrobione aparatem. :P Jest moc. :P |
Na Placu Wolności znajduje się także wart wspomnienia neorenesansowy ratusz.
Jednak najciekawsza jest Twierdza Petrovaradinska położona na skalistym podłożu, nad brzegiem Dunaju. W Serbii nie jest zabronione spożywanie alkoholu w miejscach publicznych, więc niech nie dziwi was widok Jeleni czy innych napojów w naszych rękach. :P
A oto więcej zdjęć Twierdzy... |
...i z Twierdzy. :) |
W drodze powrotnej, kiedy już zawijaliśmy się z Nowego Sadu (biegusiem!), zrobiliśmy jeszcze zdjęcie tutejszej synagodze z początku XX wieku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz