Translate

niedziela, 24 listopada 2013

Polska noc

Trochę długo nie pisałam, ale jakoś nie miałam ani czasu, ani okazji. Trochę się dzieje ostatnio, kończymy niedługo semestr, już znamy terminy niektórych egzaminów, kilka prac już nawet mamy napisane/zaliczone. Aczkolwiek mój project work z hydro leży. Agnieszka swoją kartografię zrobiła, dobra jest. :)
Odwiedzamy sobie nawet basen. Tak. OdwiedzaMY (w domyśle - ja też). Mistrzem pływania nie będę, ale w razie jakiegoś zagrożenia, chyba się nie utopię, więc jest progres.

Jakiś czas temu (tydzień temu) byłam na małej wycieczce w północnej części Węgier, ale nie mam jeszcze zdjęć, więc i relacji nie będzie. Kiedyś tam, jak dostanę fotki. :P
Za tydzień jedziemy z kilkoma erazmusikami do Wiednia, więc mam nadzieję, że będzie ciekawie. :D

A teraz chcę przejść do meritum - POLSKA NOC. No dobra, to trochę podpucha, jak wszystko w klubiszczu (który z imprezy na imprezę pustoszeje), bo tematem przewodnim były "krawaty i okulary przeciwsłoneczne". Nawet w opisie początkowo wymieniono wszystkich, tylko nie Polaków. Ktoś tam się później poprawił, aczkolwiek niesmak pozostał.
No, ale spoko. Jak pewnie już bywało w opisie innych nocy, podawane jest jedzenie. No, więc my także dostaliśmy trochę pieniędzy, które wydaliśmy na produkty. To, że krajów, które przygotowywały potrawy było trochę więcej, oznaczało, że dostaliśmy tylko połowę z 20 000 HUF, czyli 10 000 HUF (na nasze prawie 150 PLN). Zrobiliśmy we wtorek zakupki i gitara. Trochę nam forsy zabrakło na plastikowe talerze, sztućce i kubeczki, ale jakoś wszystko udało się dograć i dzięki dobroci pewnych osób, pojawiły się. :)
Ja, Agnieszka, Marta, Ola i Wiola przygotowywałyśmy sałatkę warzywną. Była zajebiaszcza. :D Nasi znajomkowie zrobili jeszcze barszcz, rosół, koreczki, racuchy, placki ziemniaczane. Nasi Czesi zrobili jakieś bramboraki (coś jak placki ziemniaczane ale z czosnkiem). Bardzo dobre żarcie mieli Rumuni i Bułgarki. Prawie tak dobre jak nasze. :D
Ogólnie, klubiszcz się skończył. Póki było jedzenie (czyli przed północą) w klubie ludzie jeszcze byli. Potem - wszyscy przenieśliśmy się na inną miejscówkę. Spoko było. :D

W sumie, miałam nadzieję, że fotograf bardziej obfocił nasze stoły (często się tam kręcił), ale widzę, że chyba średnio. A szkoda!

2 komentarze: