Translate

czwartek, 7 listopada 2013

Eger

Jak już wspomniałam, w miniony weekend z dziewczynami wybrałam się do Egeru. Wyjechałyśmy 1. listopada, praktycznie zaraz po zombie party. :P To jeszcze z przygotowywań (tzn. biforu u Michałka). Zwróćcie uwagę na prawie-spaloną rękawicę kuchenną. Świetnie się komponuje z wnętrzem. :D
Z imprezy wróciłam jakoś przed 4., następnie walczyłam z tapirem na mej głowie (chciałam się go pozbyć), poszłam spać po 4., a pobudkę mi Aga zrobiła o 5. Pierwsza rzecz po obudzeniu mojej jaźni, którą zrobiłam, było wydzwanianie do Kornika. I dobrze, bo też nie ogarniała jeszcze poranka i odebrała dopiero za trzecim razem, zdziwiona, że to nie budzik. :P Udało się, zdążyłyśmy na autobus o 6:15, nawet względnie odespałyśmy nockę. :P

Po wyjściu z autobusu ruszyłyśmy na małe rozeznanie po śródmieściu. I złapać wi-fi, jakoś nie udało się wcześniej zlokalizować naszego miejsca noclegowego. :P
 Kiedy już zostawiłyśmy nasze bagaże, udałyśmy się w stronę miejscowych piwniczek winnych, gdzie miałyśmy okazję spróbować miejscowych specjałów. W końcu Eger z tego słynie. Nietrudno było znaleźć tam sporo polskich akcentów. O Polaków też nietrudno. :P
Oczywiście, nie mogło nas zabraknąć w "Doliny Pięknej Pani" (Szépasszony-völgy). Jest tu mnóstwo piwniczek, w których można próbować win. I, oczywiście, zakupić jakieś. :) Oczywiście, nie wyszłyśmy z pustymi rękoma.
Wieczorem miałyśmy ochotę wbić na zamek. Niestety, o 18. zamykają. Stypa. :P
Zamek w Egerze został zbudowany w XIII wieku. W XVI wieku przebudowano go w twierdzę obronną. W 1552 roku został najechany przez Turków i po 40 dniach oblężenia nie został zdobyty, wszystko dzięki wojskom prowadzonym przez Istvána Dobó.<3
2100 Węgrów walczyło przeciwko ... 150 000 Turkom, więc nieźle. To chyba była jedna z niewielu wygranych bitew przez Węgrów, ale ok. :P Dopiero w 1596 roku Turcy zdobyli zamek i miasto. W 1702 roku większą część zamku zburzyły wojska austriackie. W zamku są wystawy stałe, czasowe i prywatne, za które trzeba dodatkowo zapłacić. Na zamek udało się wejść w końcu następnego dnia. :)
Wrażenie robiły tutejsze pozostałe zabytki, jak bazylika (druga co do wielkości na Węgrzech),

barokowy kościół minorytów,
ratusz (w remoncie, nie mamy interesującej fotki),
i... minaret wysoki na 40 m. Pewnie pozostawiony ku przestrodze. :P
W sobotę, poszłyśmy na łaźnie termalne. Było meeeega! :D Woda od 32-34 st. C, do 37-38 st. C. Czyli suuuper. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz