Z imprezy wróciłam jakoś przed 4., następnie walczyłam z tapirem na mej głowie (chciałam się go pozbyć), poszłam spać po 4., a pobudkę mi Aga zrobiła o 5. Pierwsza rzecz po obudzeniu mojej jaźni, którą zrobiłam, było wydzwanianie do Kornika. I dobrze, bo też nie ogarniała jeszcze poranka i odebrała dopiero za trzecim razem, zdziwiona, że to nie budzik. :P Udało się, zdążyłyśmy na autobus o 6:15, nawet względnie odespałyśmy nockę. :P
Po wyjściu z autobusu ruszyłyśmy na małe rozeznanie po śródmieściu. I złapać wi-fi, jakoś nie udało się wcześniej zlokalizować naszego miejsca noclegowego. :P
Kiedy już zostawiłyśmy nasze bagaże, udałyśmy się w stronę miejscowych piwniczek winnych, gdzie miałyśmy okazję spróbować miejscowych specjałów. W końcu Eger z tego słynie. Nietrudno było znaleźć tam sporo polskich akcentów. O Polaków też nietrudno. :P
Oczywiście, nie mogło nas zabraknąć w "Doliny Pięknej Pani" (Szépasszony-völgy). Jest tu mnóstwo piwniczek, w których można próbować win. I, oczywiście, zakupić jakieś. :) Oczywiście, nie wyszłyśmy z pustymi rękoma.
Wieczorem miałyśmy ochotę wbić na zamek. Niestety, o 18. zamykają. Stypa. :P
Zamek w Egerze został zbudowany w XIII wieku. W XVI wieku przebudowano go w twierdzę obronną. W 1552 roku został najechany przez Turków i po 40 dniach oblężenia nie został zdobyty, wszystko dzięki wojskom prowadzonym przez Istvána Dobó.<3
2100 Węgrów walczyło przeciwko ... 150 000 Turkom, więc nieźle. To chyba była jedna z niewielu wygranych bitew przez Węgrów, ale ok. :P Dopiero w 1596 roku Turcy zdobyli zamek i miasto. W 1702 roku większą część zamku zburzyły wojska austriackie. W zamku są wystawy stałe, czasowe i prywatne, za które trzeba dodatkowo zapłacić. Na zamek udało się wejść w końcu następnego dnia. :)
ratusz (w remoncie, nie mamy interesującej fotki),
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz