Tak było, jak przybyłam tu ostatnim razem...
Wizyta w Muzeum Historii Naturalnej |
Hofburg |
Rathaus |
Jak widać, wcześniej odwiedziłam Naturhistorisches Museum,
a tym razem byłam w budynku na przeciwko, czyli w Kunsthistorisches Museum.
Decyzję wybudowaniu tychże muzeów podjął Franciszek Józef I, pierwsze z nich zostało otwarte w 1889 r. (Muzeum Historii Naturalnej), drugie 2 lata później (Muzeum Historii Sztuki). W pierwszym można zobaczyć wiele ciekawych minerałów, skał, Wenus z Willendorfu, kolekcje biżuterii, jest również sala dinozaurów, mnóstwo okazów skamieniałości (roślinnych i zwierzęcych), wypchane modele zwierząt zagrożonych wyginięciem lub już wymarłych, etc. Ostatnio (w 2012 r, czyli nie widziałam tego) otwarto salę z meteorytami. W drugim, w którym byliśmy w sobotę rano, zobaczyliśmy bogatą kolekcję obrazów (m.in.Rubensa, Rembrandta, Dürera, Tiziana i Tintoretta), kolekcję zbiorów antycznych, sztuki starożytnej, jest również sala z monetami (na nią, niestety, zostało mi 10 min).
Zegar wysadzany kamieniami szlachetnymi. Rewelacja! |
Z Franciszkiem Józefem I zawsze trzeba cyknac sobie fotke. |
Łapa dla skali. :P |
Szczerze mówiąc, już same budynki tych muzeów robią wrażenie. Zbiory, które się tam znajdują, są naprawdę interesujące, więc 3 h, które mieliśmy, to o wiele za mało.
Pierwszego dnia, po dość długiej podróży, poszliśmy wyłącznie na Weihnachtsmarkt przy Ratuszu. Oczywiście, mnóstwo kramików, jeszcze więcej ludzi, a niemieckiego języka prawie nie było słychać, tylko węgierski i jakieś słowiańskie (pewnie słowacki, czeski, trochę coś jakby rosyjskiego, polski, może jeszcze jakieś).
Wieczorem mieliśmy pójść na imprezę, ale jakoś tak się stało, że nie poszliśmy (przynajmniej ja, reszta Polskiej ekipki i jeszcze dwie dziewczyny od nas z pokoju). Nasze mentorki z ESN i jeden kolega jednak postanowili się wybrać. Trochę im czasu zajęło, zanim się wybrali i gdy dotarli, okazało się, że do klubu ich nie wpuszczą, bo nie ma miejsca. Tak więc poimprezowali. :P
Nasze "przewodniczki" to też temat na osobną historię. Bardzo miłe dziewczyny, ale one chyba do końca nie wiedziały, gdzie jesteśmy. :P
Następnego dnia ruszyliśmy właśnie do wyżej już wspomnianego Muzeum Historii Sztuki. Dostaliśmy tam 3h, aczkolwiek to trochę mało. Oto efekty mojego pobytu, miliony zdjęć.
Następnie mieliśmy się spotkać z inną grupą erazmusów, z Niemiec chyba. Oczywiście, spotkaliśmy tam kilka osób z Polski. Jakże inaczej. :D
Miał to być sightseeing, ale nie wyszło. Oprowadzała nas jedna miejscowa, aczkolwiek erazmusików (tych z Niemiec) było ok. 50 osób + nasza dziewiątka, więc trochę słabo. Zamiast zacząć o 15., jak było w planie, zaczęliśmy grubo po czasie. Nie było tej dziewczyny w tym tłumie słychać, co chwila ktoś się gubił i skończyliśmy wcześniej, bo tłum był za duży. W sumie lepiej byśmy na tym wyszli, gdybyśmy dostali czas wolny i każdy by robił, co chce i zobaczył, co tam chce. Zaczeliśmy od budynku Uniwersytetu Wiedeńskiego, mineliśmy Ratusz i znów ujrzeliśmy stragany z wczoraj. Nastepnie poszliśmy na Heldenplatz z zamkiem Hofburg, czyli siedzibą cesarzy Austrii, Habsburgów. Zamek jest z XIII w, ale ciągle był rozbudowywany (każdy cesarz chciał pozostawić coś po sobie) aż do końca I wojny światowej, czyli 1918 r.
Ratusz po raz n-ty. |
Hofburg!!! |
A oto Ola i jej Parlament. :) |
Wieczorem pojechaliśmy na jakieś party do klubiszcza U4 (obok stacji metra U-Bahn 4) i trochę nam tam zeszło. :D
Na szczęście "raniasto" jakoś się zwlekliśmy i pojechaliśmy (bez naszych mentorek, te poszły na szoping) na Schönbrunn Schloß. Szczerze mówiąc to straszne, że dopiero teraz zobaczyłam ten kompleks parkowo-zamkowy. Park przepiękny, ale nawet nie mieliśmy zbyt dużo czasu, żeby po nim pohasać (znajduje się w jego obrębie m.in. ZOO i ogród botaniczny). Od strony ulicy, przed zamkiem, kolejne kramiki. Sam zamek jest naprawdę wielki, budowany na przełomie XVII i XVIII w na zlecenie Leopolda I Habsburga (ten od starć z turecką armią). Mieszkała tam również najbardziej znana para cesarska, czyli Franciszek Józef I Habsburg (ten od muzeów) z Elżbietą Bawarską (Sissi, jest tam również muzeum jej poświęcone). Tutaj również 11.11.1918 r. Karol I podpisał prawie abdykację (zrzeczenie się udziału w rządzie Austrii).
Nie mieliśmy za dużo czas, toteż tylko trochę się pokręciliśmy po obiekcie i pojechaliśmy pod katedrę (znów), gdzie zgubiłam grupę. Mieliśmy w planach podjechać jeszcze na ten jarmark z pierwszego dnia, ale tam ich też nie znalazłam. Dopiero w hosteliku. Chyba byli trochę na mnie źli. :P
Znów kramiszcz, a w tle kosciół wotywny. |
Następnie pojechaliśmy już na dworzec i tam spędziliśmy trochę czasu. Przeszłam się jeszcze po okolicy, cyknęłam kilka fot pralkofonem i... żegnaj Wiedniu, do zobaczenia znów! :)
P.S. Uważam również, że każdy Polak powinien odwiedzić wzgórza Kahlenbergu (NW kierunek od centrum Wiednia). Byłam tam za dzieciaka i mam zamiar wrócić znów, bo mało co pamiętam. :P
Spora część odnośników jest dzisiaj do niemieckojęzycznej wikipedii, ale to ze względu na to, że jest więcej informacji, więcej zdjęć/obrazków, więc musicie wybaczyć.:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz