Dzieje się! Co widać w filmiku. Dosłowny odlot flagi UE z budynku Parlamentu Węgierskiego za sprawą posłów Jobbiku. :D Flaga UE wpadła wprost do kontenera na śmieci, hehe.
Prezydentem Węgier jest János Áder. Premierem kraju, ceniony w Polsce (przez niektóre ugrupowania, znienawidzony przez uniokratów i część samych Węgrów) jest Viktor Orbán. Obydwaj należą do tej samej partii (Fidesz).
W węgierskim parlamencie jest 386 gorrrących stołeczków:
1. 262 miejsca - FIDESZ (Fidesz – Magyar Polgári Szövetség) aktualnie ma większość w parlamencie (52.73%), więc może sobie bez problemu rządzić, co zresztą robi,
1. 262 miejsca - FIDESZ (Fidesz – Magyar Polgári Szövetség) aktualnie ma większość w parlamencie (52.73%), więc może sobie bez problemu rządzić, co zresztą robi,
2. 59 miejsc - na drugiej lokacie są moi "ukochani" czerwoni socjaliści z Magyar Szocialista Párt, w skrócie MSZP (19.30% głosów),
3. 47 miejsc - jeszcze załapał się Jobbik (Jobbik Magyarországért Mozgalom czyli Ruch na rzecz lepszych Węgier, nie mylić z żadnym Ruchem Poparcia Popaprańców w Polsce!),
4. 13 miejsc - zajęli je jacyś zieloni z ugrupowania Polityka może być inna (Lehet Más a Politika).
3. 47 miejsc - jeszcze załapał się Jobbik (Jobbik Magyarországért Mozgalom czyli Ruch na rzecz lepszych Węgier, nie mylić z żadnym Ruchem Poparcia Popaprańców w Polsce!),
4. 13 miejsc - zajęli je jacyś zieloni z ugrupowania Polityka może być inna (Lehet Más a Politika).
O ile moi znajomi o tych trzech partiach coś wspominali, to o tej ostatniej dowiedziałam się z internetu. Takie życie. :P Ekipka z biura ESN jakoś nieszczególnie chciała ze mną dyskutować o ichniejszym życiu politycznym, a na zajęciach też nie bardzo poruszano tę kwestię (poza tymi terenówkami z neomarksistą, gdzie właśnie ten doktorant opowiadał, jakie Fidesz i Jobbik to zło, tylko Mszp, chociaż sam uważał Romów za mniejszość problematyczną). Jeden z moich znajomych, trochę mi właśnie ponarzekał na Fidesz (o tym później), powiedział mi też, że on tak właściwie popiera Jobbik, ale miałam wrażenie, że się tego wstydzi (w końcu w programie tej partii są elementy nacjonalistyczne).
Miałam też okazję spotkać kilka grupek Jobbikowców na marszu 23. października w Budapeszcie (23. października jest ich narodowym świętem związanym z rewolucją w roku 1956). Bardzo mili ludzie. :D Myślałam, że partia ta ma głównie poparcie wśród młodzieży, ale spotkałam nie tylko młodzież z transparentami tego ugrupowania, ale również panów po sześćdziesiątce. Nawet miałam okazję porozmawiać sobie z nimi, ale, niestety, za dużo sobie z nimi nie pogadałam. Zwłaszcza z tymi starszymi. Po angielsku to oni nie mówili, a po polsku tym bardziej. Chociaż jak już przemówiłam do nich moją wyuczoną formułką "nem magyar vagyok, lengyel vagyok", to niektórzy z nich nawet odpowiedzieli mi po polsku "Polak, Węgier dwa bratanki" i dalej coś zagadywali. :D
Granice państwa, oczywiście, sprzed 1920 r. |
Najbardziej chyba dostaje się Węgrom po kieszeni przez stosunkowo wysoki podatek VAT. My płakusiamy, że w Polsce jest 23% (bo to nie jest mało!), tam jest ... 27%. Jak otrzymałam pierwszy paragon, to aż się wystraszyłam.
Drugą dziwną rzeczą jest to, że papierosów nie kupi się w żadnym dyskoncie, monopolowym czy w kiosku. Od tego są specjalne sklepy narodowe (Nemzeti Dohanybolt). Z tego, co się orientuję, to papierosy też są obłożone wysoką akcyzą i wcale nie są tańsze niż w Polsce. Są droższe. W tych sklepach można było kupić nie tylko papierosy, jak wychodziło się "na chwilę" z klubiszcza, zakupowaliśmy po browarku, wypijaliśmy i jazda do klubu! :D
To nie jest tak, że Węgrzy nie doceniają obniżek cen gazu, światła, wody, kanalizacji, czy nawet usług kominiarskich (zostały obniżone przez rząd w dwóch etapach o 20 %), czy zamierzeń rozbudowy elektrowni atomowej nad Dunajem (tam nie ma atomofobii takiej jak w Polsce) i w wyborach 6. kwietnia pewnie znów większość odda swój głos na Fidesz. Narzekają jak w część Polaków na Tuska, a potem i tak wybierali u nas PO. Tylko porównanie Fideszu do PO to potwarz dla tej pierwszej partii.